Temat słuchania przewijał się przez wiele szkoleń, w których uczestniczyłem. Wiecie, że niby szkolenie dla sprzedawców, to znaczy, że trzeba im trochę o tym słuchaniu powiedzieć. Żeby wiedzieli, co to takiego (a wiadomo, że to jest narzędzie do tej, no… sprzedaży) i jak się tego używa. No i szkoleniowiec pytał, co to jest to słuchanie a ja w lęku przed palnięciem jakiejś bzdury starałem wydusić z siebie coś mądrego, ewentualnie emitowałem twarzą grymas mający sugerować, że zachodzi we mnie właśnie głęboki proces poznawczy.
Najbardziej frustrujące bywały jednak dla mnie wnioski końcowe. Bo okazywało się wtedy, że jakoś trudno było wszystkim zdefiniować to słuchanie inaczej niż poprzez jego objawy. Czyli, że jak słuchamy to tak aktywnie, tak żeby Nadawca Treści widział, żeśmy się zaangażowali w tę jego wypowiedź. Czyli że słuchać będziemy wtedy, kiedy zadamy np. jakieś pytanie (oby na temat), pozwolimy się wypowiedzieć drugiej stronie itd. Przekonuje Was to? Mnie nie. Przecież to tak, jakby grypę definiować przez gorączkę, kaszel i ból w plecach. Przecież to nie grypa, tylko jej objawy. Ponieważ temat nie dawał mi spokoju, sam zacząłem dopytywać, co to jest, to całe słuchanie. Dzięki temu dowiedziałem się na przykład, że można położyć nawet najlepszą imprezę ze znajomymi, jeśli zaczniesz ludzi pytać o to, co to znaczy słuchać.
Na początku każdy jest pewny, że wie, ale kiedy prosisz o przejście od objawów do przyczyn, to wierzcie mi, klimat zaczyna siadać. Dlaczego tak się działo? Co psuło ludziom zabawę? W moim odczuciu pewien podświadomy program, który instaluje się nam w trakcie procesu edukacji. Nazywam to programem bąka. Chodzi mi oczywiście o takie bąki – zabawki, które im szybciej się kręcą i pozostają w ruchu, tym dłużej nie upadają. Otóż gdzieś w długim procesie przystosowania do życia w społeczeństwie zostajemy przekonani do tego, że naszym zadaniem jest się bez przerwy kręcić. Czyli, że umysł musi być czymś bez przerwy zajęty, bo jak tylko zrobi sobie przerwę, to się … no właśnie co? Przewróci? W każdym razie, program jest silny i powoduje, że podświadomie ciągle musimy być czymś zajęci. Nie daj Boże, żeby okazało się, że nie ma nic do zrobienia. Nawet nie wiecie ile osób chodzi na imprezę tylko po to, żeby umysł (bąk) wciąż się kręcił. Żeby wciąż były dostępne jakieś bodźce, na które można zareagować.
Tymczasem słuchanie to nic innego, niż wyłączenie bąka. A raczej zgoda na to, żeby się przewrócił. Odkryciem dla mnie było to, że słuchać to po prostu eliminować szumy. Każdy odbiornik radiowy ma taki układ scalony, którego zadaniem jest eliminacja szumów. Dlatego możemy się cieszyć czystym dźwiękiem. Ze słuchaniem drugiego człowieka jest tak samo, tyle, że trzeba sobie uświadomić, że szumy pochodzą z naszego wnętrza. A właściwie to z 65000 naszych myśli, jakie mamy każdego dnia. Słuchanie to po prostu umiejętność redukcji myśli do poziomu, w którym przestają zakłócać to, co mówi drugi człowiek. Czyli kiedy ktoś na przykład opowiada bzdury, to zdolność słuchania powoduje, że nie zastanawiamy się w tym czasie, co odpowiedzieć za chwilę, tylko czekamy, aż słowa rozmówcy wybrzmią do końca. Nie szukamy gorączkowo odpowiedzi, bo wtedy automatycznie przestajemy słyszeć, coś zaczyna umykać. Kiedy z kolei ktoś zdrowo przynudza, to myśli nie uciekają do listy zakupów, które mamy zrobić po spotkaniu. Po prostu jesteśmy tu i teraz. W naszym ciele. Chłoniemy nie tylko uszami ale całym sobą słowa (treść) i dźwięki (brzmienie), które dociera do nas od rozmówcy.
Sprawdź co się wydarzy po kwartale, jeśli przez minutę dziennie skupisz się na jakimś dźwięku. Jeśli w czasie tych 60 sekund czasie pojawi się jakaś myśl, zostaw ją po prostu w spokoju i powróć uwagą do słuchania dźwięku. Uczysz się w ten sposób słuchać tak, żeby nie przeszkadzały Ci własne myśli. To jedno z podstawowych ćwiczeń w treningu słuchania.
Każde szkolenie sprzedażowe powinno je zawierać i od tego powinna zaczynać się każda lekcja w szkole. Gdyby tak było, nie trzeba by było ze świeczką szukać ludzi którzy potrafią słuchać.
W ten sposób będziemy w stanie wyciszyć ten cały chaos umysłowy, który z jakiegoś powodu społeczeństwo nauczyło nas nazywać myśleniem a nie na przykład puszczaniem bąka. Dopiero, kiedy to zrobimy jesteśmy w stanie słuchać nie po to, żeby odpowiedzieć, ale po to, żeby usłyszeć.